muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Kraftwerk - Die Mensch Maschine

Kraftwerk

Die Mensch Maschine

rok wydania: 1978

Die Roboter. Rozpoczyna ten utwór dźwięk jak żywo przypominający efekt zaczerpnięty z „Radioactivitat" - pulsujące pikanie przerwane terkotaniem zakończonym serią wysokich tonów. Można to odczytywać jako sekwencję uruchomienia, ożywienia tytułowych robotów, których rozbłysk świadomości i wytrącenie ze stanu spoczynku w ruch obrazuje przejście w imitujący te kanciaste ruchy robotyczny rytm. Po chwili dołącza się syntezator naśladujący brzmienie marszu a wokal słyszymy mocno zwokoderyzowany, w typowym dla filmów SF z lat pięćdziesiątych brzmieniu charakteryzującym wyobrażenie głosu robota. Otwarcie płyty jawi się więc jako manifestacja zawartości krążka - z tym że to jeszcze nie człowiek maszyna a raczej człowiek a maszyna. Hipnotyczno minimalistyczny utwór, pełen ciągłych powtórzeń z prostą melodią i sprzężonym rytmem to rodzaj podpisu programowego w jakim kierunku zespół podąża. Skąpe linie syntezatorowe spływają bez wysiłku nieskończenie się regenerując w nieskazitelnej formule tworzenia odpowiedniego dla potrzeb grupy nastroju pełnego powściągliwego estetyzmu. Stąd owe robotyczne niuanse zarysowywane są delikatnymi pasażami syntezatorowymi w korelacji z perkusacjami. W pewnym sensie to podsumowanie obsesji i przeświadczeń społeczeństwa lat siedemdziesiątych o przyszłości ludzkości ale w sosie międzywojennego futuryzmu i jak mogą wskazywać słowa, rosyjskiego konstruktywizmu, propagującego nową sztukę, jako adekwatną do współczesnego, stechnicyzowanego świata i wyrażającą fascynację techniką. W warstwie tekstu to opowieść oczami robota, który po naładowaniu baterii pełen energii funkcjonuje automatycznie i mechanicznie tańczy (motyw tańca sztucznego odpowiednika człowieka pojawił się wcześniej na TEE w opowieści o manekinach). Szczególne znaczenie mają rosyjskie słowa „Ja twoj sługa, ja twoj rabotnik" powtórzone kilkakrotnie   i zamieszczone na okładce płyty.
Spacelab. Słychać trzask i głuchy dźwięk wędrujący coraz wyżej po skali co kojarzy się z odliczaniem, albo nawet startem rakiety co dodatkowo potęguje coraz szybsze, zapętlone tempo, którego finałem jest w końcu wejście na orbitę ( słychać jakby dźwięk równania pozycji ) i odpalenia silników, co pozwala rakiecie odważnie ruszyć naprzód. Elektronicznie przetworzony głos nie mający zbyt wiele do zaśpiewania oprócz tytułowego „Spacelab" tym razem podkreśla kosmiczne oblicze utworu. Całość ma wyraźnie spokojny charakter pełnego podziwu hołdu dla ludzkiego geniuszu. Romantyczny mrok „Spacelab" oparto na loopach i dziwnych astralnych odgłosach ilustrujących pracującą stację kosmiczną i widoki na zewnątrz. „Spacelab" ma też pewien wymiar profetyczny - w kosmosie upatrują członkowie grupy dalszy ciąg ludzkiej eksploracji a zarazem nabiera swoistej złowieszczości jeśli brać pod uwagę że kilka miesięcy później o ziemię rozbiła się stacja Skylab. Mimo, że jest zwiewny, zadumany, z nieziemskim brzmieniem syntezatorów, to nadal rozpoznawalny jako dzieło Kraftwerk przez charakterystyczne brzmienia zarezerwowane dla tej grupy i jest równie impresywny jak poprzednik tyle że bardziej subtelny. Wytłumione dominujące syntezatorowe linie, rytm, perfekcyjna, nieskalana błędami minimalistyczna aranżacja łączą się w perfekcyjną całość.
Metropolis. Początkowo, niczym w ambiencie linie syntezatorowe unoszą się i nakładają na siebie      w wolnym rytmie bez harmonii - mamy wrażenie, ze coś budzi się do życia, jakby włączano kolejne podzespoły wielkiej maszyny z pewnym wysiłkiem dochodzącej do swych pełnych mocy, które pozwalają jej w pełni sił przejść w szybki rytm pracy - czyli chwytliwy takt trwający do końca tej ścieżki. Rytmiczne sekwencje pokładu brzmią głucho, prawie archaicznie, a częstym motywem jest syntezatorowy dźwięk naśladujący syreny fabryczne. Refren w postaci tytułu utworu jest nieprzetworzony i słychać w nim swoistą nostalgiczno zadumaną nutę. Metropolis" lśni perfekcją stworzenia wyalienowanego nastroju. Utwór ten w sugestywny sposób odnosi się do filmu Fritza Langa „Metropolis" (1927) gdzie przedstawiono społeczeństwo przyszłości uzależnione od technologii, w którym większość ludzi jest robotnikami obsługującymi podziemią bezduszne maszynerie, dla garstki wybrańców pławiących się w luksusie. Lang daje w tym filmie lekcję, że technika może stworzyć przepaść między ludźmi ( dochodzi do buntu ) ale nie należy jej lekceważyć i odtrącać ( bezmyślne niszczenie maszyn w stylu angielskich robotników z początków rewolucji przemysłowej, o mały włos nie doprowadza do tragedii i zagłady całego miasta) a jedynie oswoić i połączyć z warstwą duchową, która została przez zbytnie zadufanie w technologię odtrącona. Utwór reprezentuje ciekawą kombinację intensywnego, futurystycznego nastroju z melancholią i nostalgią, precyzyjnie oddając atmosferę przedstawionego przez Langa miasta, jego dźwięki i widoki.
Das Modell. Klasyk. Taneczny rytm snuje się jakby od niechcenia jednostajnym zapętleniem z zwielokrotnie powtarzanymi kolejnymi syntezatorowymi ozdobnikami, zmienia się jedynie tekst tej, nie bójmy się tego powiedzieć, piosenki. Ten utwór według mnie muzycznie jest najsłabszym ogniwem płyty a zarazem najbardziej kojarzonym utworem który jako singiel furorę zrobił na listach przebojów trzy lata później. Ów szkic charakterologiczny to cyniczne spojrzenie na blichtr efektownego stylu życia zainspirowany nieosiągalnym obiektem marzeń tłumów chcącym być w centrum uwagi mediów niczym owo ucieleśnienie targowiska próżności jakie przedstawia świat mody. Fascynujące studium charakteru zakłada, że modelka jest najlepszym przykładem człowieka maszyny łączącego piękno z sztucznymi emocjami ( uśmiecha się od czasu do czasu), człowieczeństwo z bezmyślnym skupieniem maszyny ( trzeba tylko kamery aby zmienić jej zdanie ). Może się wydawać że nie powinna znaleźć się na albumie o futuryzmie ale wyraźnie kontynuuje temat z "Die Roboter", opowieść o ludzkiej kondycji w nowoczesnych czasach. Ironiczne spojrzenie na wysoko opłacane „bezduszne" modelki zachowujące się jak automaty, stało się klasykiem na miarę "Fashion" Bowiego -komentującym modny styl życia. Przy czym klarowność ironicznego przekazu jest większa w wersji niemieckiej niż angielskiej. W konfrontacji z późniejszą falą electro popu utwór ten brzmi dziś archaicznie ale to on dał kierunkowskaz tego gatunku, jest jego podwaliną, ba, od niego właśnie ukuto termin elektro pop. To pionierskie dokonanie doczekało się dziesiątków coverów śpiewanych przez przeróżne osobowości -od gwiazdek porno po spadkobierców ich ironii, królów ciężkiego brzmienia Rammstein. Co więcej muzyka z „modelki" na stałe weszła do kanonu...pokazów mody czyli blichtr wyśmianie zaadaptował bezkrytycznie na swoje potrzeby jako ikonę mody.
Neon Licht. Epickie sentymentalne studium miasta. Mój zdecydowany faworyt na tym krążku, przyciąga uwagę przede wszystkim piękną syntezatorową solówką graną w interludium powtarzaną później pod koniec utworu, podbudowaną mieszanką różnych ozdobników i nastrojowym, magnetyzującym wokalem kreślącym słowami bardzo ogólny obraz - błyszczące światła neonów, kiedy nadchodzi noc miasto oblewa się sztucznym światłem -te oszczędne słowa pozostawiają resztę naszej wyobraźni prowadzonej przez generowane na keyboardach kolejne dźwięki. Spokojny rytm, jak zwykle na instrumentach perkusyjnych brzmi kojąco i zarazem wyłamuje się z koncepcyjnego charakteru płyty. Muzyka uchwyciła migoczący portret oświetlonego miasta, przedstawienie uroku urbanizacji gdzie szczególnie warte uwagi jest sześć minut instrumentalnej kody. Introspektywny tekst wyraża poczucie poważania dla wspaniałego widoku miasta ze świateł, cześć dla sposobu w jaki ludzkość może kontrolować swój świat. Najbardziej efektowny utwór gdzie za pomocą prostej linii melodycznej i banalnego tekstu osiągają niesamowity efekt.
Die Mensch Maschine. Prawdopodobnie najbardziej minimalistyczny utwór brzmiący jak przeróbka Glassa na piosenkę pop. Wokale są powściągliwe, bezstronne, imitując swoim brakiem emocjonalności przypuszczalny śpiew maszyny. Monotonia brzmienia, powolność, naśladowanie dźwiękiem i zwokoderyzowanym głosem jakiejś uporczywie wykonywanej na okrągło czynności ubarwianej tylko zestawem ozdobników kojarzą się z pracą właśnie tytułowej maszyny. Prostota melodii pretensjonalny, bezużyteczny rytm bez harmonii jest logicznym i spójnym odzwierciedleniem tendencji albumu. Interpretacja jest trudna gdyż zespół jakby relacjonuje swój ogląd spraw ale na tyle bezstronnie aby nie można określić jednoznacznie jakie stanowisko zajmują - ten ukryty komentarz socjalny człowiek maszyna to istota lub obiekt - czy odczytywać jako mroczną przepowiednię zagrożenia, czy jako pochwałę tego stanu rzeczy? Wszak śpiewają, że to pseudo ludzka istota ale zarazem super istota...

Koncepcję albumu, zarówno w sferze tekstowej jaki i wizualnej wykorzystano do stworzenia robotycznego image. Dla wzmocnienia całego konceptu skonstruowano bowiem roboty na podobieństwo każdego z członków grupy odzwierciedlając technologiczne wizje człowieka maszyny. Lalki te oficjalnie zaprezentowano podczas prasowej konferencji w Paryżu, gdzie prawdziwi artyści wmieszali się w tłum na scenie ustawiając kukły. Te manekiny wykorzystywano od tej pory na koncertach i stały się swoistą wizytówką grupy.
Zaskakuje bardziej stylowe, dźwiękowe środowisko będące rezultatem cierpliwego rozwoju i poszukiwań nowej estetyki w ich muzyce. Otwarli ważny rozdział w genesis elektroniki gdzie istotną rolę odgrywa prosta industrialna monotonia spleciona z na pół epickimi strukturami melodii w neoklasycznym duchu, skonstruowanych tak że mimo długości i jednostajności nagrań, nie nużą
To jeden z najlepiej zrealizowanych w historii muzyki albumów koncepcyjnych, deklarujący kombinację muzyki ze sztuką, osadzony w fantastyce naukowej kontemplującej korelacje między ludźmi a technologią ale przede wszystkim wpisujący się w nurt czerpania z tradycji przedwojennego postrzegania świata - w TEE było to przywołanie kolei żelaznej czasów dandysów we frakach tutaj zamiast wizji high tech przyszłości mamy ramotę technologii widzianej oczami Wellsa czy Czapka, poprzez pryzmat ówczesnych tendencji artystyczno filozoficznych, idei futuryzmu i konstruktywizmu postulujących próbę fuzji ludzkiego ciała z technologią, połączone z kultem tej ostatniej. Tytuł określa centralną ideę, wokół której cały album jest oparty czyli bada koneksje człowiek a maszyna w nowoczesnym społeczeństwie uwidaczniając ją mocno w tekstach jak i w formie kompozycji naśladujących mechaniczność. Filozoficzne przesłanie odsłania stopniową dehumanizację ludzkości i sztuki po części. Z jednej strony robotyzacja ilustruje triumf intelektu i perfekcję ludzkiej wiedzy z drugiej zagubienie emocjonalne i utratę duszy. Prymitywne riffy syntezatorowe znakomicie korelują z tą tematyką.
Album ten jest zarazem jednym z najbardziej wpływających na rozwój nowych gałęzi muzyki. Ma potężny, pionierski wpływ na ruch synth pop, czy new romantic w stylu Gary Numana (choćby „Cars) Mniej minimalistyczny w aranżacjach, bardziej kompleksowy i taneczny w podstawowych rytmach, dający balans pomiędzy eksperymentem a komercją, zaskoczył po świetnej „Trans-Europe Express" po której jako prawie niewykonalne zadanie jawiło się wydanie jeszcze lepszego albumu w niecały rok po premierze TEE, biorąc pod uwagę czasochłonne koncentrowanie się grupy na detalu i perfekcji aranżacji. Do dziś zadziwia minimalistyczny rdzeń i prostota melodii, oszczędność i treściwość słów w tekstach układające się w arcydzieło formy wyrazu. Owo gładkie, akuratne i zimne i zarazem bardzo atrakcyjne brzmienie, nadal dynamiczne i witalne, ów klinicznie czysty dźwięk oblany sosem ironii nie zaprzestał dostarczać do dziś emocji, kolejnym adaptującym ją trendom muzycznym chcącym dorównać zwartej całości tego dzieła. Dzisiejsze techno (techno-logia) wywodzi swe korzenie z tych dźwięków stających się inspiracją dla kolejnych pokoleń zafascynowanych nowoczesnymi objawami życia wyrażanymi za pomocą muzyki.
Co do przesłania -fascynacja technologią, mechanizacją raczej ironicznie ucieleśnia bardzo subtelne przesłanie sugerujące jednak ważność nadrzędną człowieczeństwa. Zwróciłbym tu uwagę na okładkę. Dość szokujące zdjęcie przedstawiające członków grupy jako nienagannie ubranych w czerwone koszule ozdobione czarnym krawatem, w spodniach przypominających wojskowe bryczesy, schludnie ogolonych i uczesanych jednoznacznie wywołują w nas skojarzenie z członkiem totalitarnej organizacji. Podpis ja twój sługa ja twój robotnik wskazuje w zestawieniu z tym zdjęciem że człowiek maszyna to idealny kandydat na istotę wypraną z uczuć z której można stworzyć totalitarne monstrum. Dodatkowo wzmacnia to ironia tekstu piosenki o modelce - ona staje się powoli takim monstrum, maszyną bez wyższych wartości co deprecjonuje ją w oczach Kraftwerk. Tak więc zamiast odczytywać płytę jako pochwałę jednak trop wiedzie ku sugestii zminimalizowania wpływu maszyn.
Płyta przeszła test czasu stając się ich znakiem firmowym. Nie na darmo Francuz Pascal Bussy zatytułował ich książkową biografię „Kraftwerk : Man Machine & Music".
(9.86/10)

1. The Robots-Die Roboter 6.11
2. Spacelab 5.51
3. Metropolis 5.59
4. The Model -Das Modell 3.38
5. Neon Lights -Neon Licht 8.50
6. The Man Machine - Die Mensch Maschine 5.30

Recorded at Klingklang Studio in Düsseldorf
Florian Schneider Drums, Keyboards, Vocals, Electronic Sounds, Producer, Voices, Concept, Electronics
Karl Bartos Percussion, Electronic Percussion
Wolfgang Flür Percussion, Electronic Percussion
Ralf Hütter Drums, Vocals, Electronic Sounds, Producer, Voices, ?, Electronics, Concept, Keyboards
Leanard Jackson Engineer, Mixing
Joschko Rudas Engineer, Mixing

 




spawngamer

« powrót